W pierwszą sobotę czerwca odbył się już po raz drugi Festiwal strzyżenia owiec. Festiwal organizowany jest w małej wsi Halidzor, gdzie rozpoczyna się najdłuższa na świecie kolejka linowa do Tatewu.
My, jako lokalni wolontariusze również uczestniczyliśmy od samego rana w przygotowaniach. Szykowało się duże przedsięwzięcie. Obok budynku należącego do kolejki znajduje się ogromna przestrzeń pola, na której zostały ustawione liczne stoiska dla gospodarzy, scena dla owiec, scena dla zespołów, a także wiele wiele innych.
Z regionu Syunik, w którym mieszkamy przyjechali liczni gospodarze – wytwórcy. Na stoiskach prezentowali swoje wyroby, na które było duże wzięcie. Najciekawsze były stoiska spożywcze. Począwszy od przepysznych ciast z nadzieniem orzechowym (zwanych baklawą), gaty, czyli ormiańskiego okrągłego placka, licznych kompotów, kefirów i na domowych winach skończywszy! Było tego co nie miara. Lokalni producenci przekrzykiwali się, aby każdego skusić swoimi dobrociami. Pysznie, swojsko i zdrowo. Zdrowo może nie aż tak bardzo, bo w ciastach wiele cukru, więc przyjmijmy, że pysznie i swojsko 😉
Jednak swojski kefir, to już nie powiecie, że nie jest zdrowy! W Armenii funkcjonuje on pod wdzięczną nazwą Matsun. Tajemnica w tym produkcie tkwi w tym, że można z niego przygotować Tan. Czym jest tan pewnie spytacie? Tan to napój na upał, jak i na zimę. Tan jest orzeźwiający i przyjemny w smaku. Czasem lekko słony, zależnie jak się go przygotuje. W zimie dodaje energii, w lecie chłodzi. Domowa receptura na sporządzenie tanu jest bardzo prosta. Wystarczy do szklanki wlać połowę matsuna (kefiru) i połowę wody. Mieszamy, dodajemy soli do smaku i gotowe! Najlepiej smakuje schłodzony!
Wracając do festiwalu. Impreza była organizowana już drugi raz w tym miejscu, więc pewnie i za rok się odbędzie. Założeniem przedsięwzięcia jest nie tylko strzyżenie owiec, jak wszyscy myślą, ale głównie stworzenie możliwości lokalnym producentom do sprzedania swoich produktów. To także dobra reklama, by zaistnieć w swoim województwie. Gospodarze przez cały rok przygotowują się do festiwalu. Robią konfitury, przygotowują wino, wódkę owocową, szyją dywany itd. Według mnie to bardzo ciekawa inicjatywa, w którą zaangażowane jest wiele osób.
I oczywiście, jak w tytule, odbyło się strzyżenie owiec. Co około dwie godziny urządzano strzyżenie na czas. Trzech gospodarzy, trzy owce i wyścig. Zwycięzca dostawał nagrodę i tytuł najlepszego fryzjera owiec.
Było to tylko jedno z wydarzeń podczas festiwalu. Odbywały się liczne koncerty, regionalne tańce, w których też sama mogłam uczestniczyć i co nieco się nauczyć. Człowiek uczestnicząc w nich czuje, że jest jednym z elementów lokalnej kultury.
Regionalność festiwalu świadczy o specyfice regionu Syunik. To tutaj, jak nigdzie indziej w Armenii robiona jest tuttówka, czyli wódka z morwy. Bardzo znana i doceniana za oryginalny smak. Powinnam jeszcze wspomnieć o równie znanym chlebku pokrzywowym, który króluje na południu Armenii, jak i w Karabachu. Uważany jest za lokalny fast food, ale jaki zdrowy! W nadzieniu znajduje się około 12 typów różnych ziół, które posiekane, przyprawione tworzą przepyszny farsz. Chlebek podaje się na ciepło, często można go kupić przy ulicy na straganach. Jest to nasze największe kulinarne odkrycie w Armenii.
Więcej o ormiańskich kulinariach już niebawem 🙂